Delikatne, maślane i rozpływające się w ustach kruche ciasteczka. I co tu więcej pisać? Wpadłam na takie świderki przeglądając Pinterest'a i nie mogłam ich nie zrobić, choć przez ostatnio notoryczny brak czasu zabierałam się za nie od dłuższego czasu. Zbliżające się Święta trochę zmusiły mnie do przetestowania moich możliwości. No i cóż, jeszcze trochę czasu jest aby nadrobić swoje umiejętności ;)
Składniki:
- 2 szklanki mąki
- 2/3 szklanki cukru pudru
- 10 g cukru waniliowego lub pomarańczowego
- łyżeczka proszku do pieczenia
- kostka zimnego masła ( 200 g)
- 2 żółtka
- barwnik do ciasta
- posypka do ciastek do dekoracji
Mąkę mieszamy z suchymi składnikami. Dodajemy posiekane masło i żółtka, i wyrabiamy ciasto. Wyrobione ciasto dzielimy na pół i barwimy porcje na kolor jaki sobie wybraliśmy. Następnie musimy rozwałkować każdą z porcji na grubość ok. 3-4 mm. Trzeba podsypywać stolnicę mąką bo strasznie się kleją i co widać na zdjęciach miałam lekką wyklejankę. Jak już uzyskamy żądaną grubość i wielkość nakładamy jedno ciasto na drugie i zwijamy starając się uzyskać okrągły kształt zawijańca.
U mnie z tą okrągłością było różnie, można nawet powiedzieć, że stworzyłam raczej swego rodzaju wariację na temat koła. Obtaczamy ciasto w kolorowej posypce, bądź jednokolorowej ;) Zawijamy w folię spożywczą i wkładamy na godzinkę do lodówki.
Piekarnik nagrzewamy do 180C. Ciasto wyjmujemy z lodówki i kroimy na ciastka. Najlepiej na grubość ok. 3-4 mm. Ciasteczka układamy na wyłożonej pergaminem blaszce i wkładamy do piekarnika na 15 - 18 minut - w zależności od grubości ciastek.
Po wyjęciu z piekarnika odkładamy w chłodne miejsce do ostygnięcia. W tym czasie nastawiamy wodę na kawę lub herbatę a potem... rozkoszujemy się :) SMACZNEGO!