niedziela, 31 lipca 2011

Pizza z cukinii

Tak, tak... z cukinii, a co! A że warzywo, a że zdrowa i nie tucząca... I mogłabym tak bez końca wymieniać mało prawdziwe historie na wytłumaczenie. Idę tokiem myślenia mojego kochanego chrześniaka, który na zdanie "Zjadłabym frytki ale miałam się zdrowo odżywiać" odpowiedział ... " No ale słuchaj, frytki to ziemniaki, nie? Ziemniak to warzywo a warzywa są przecież zdrowe!". I wszystko jasne w tym temacie ;) Więc dlaczego by nie pizza z cukinii ...


Składniki:
  • cukinia, wielkość obojętna, na małych plastrach można zrobić mini pizze ;)
  • ser żółty,
  • plastry wędliny, według uznania
  • przecier pomidorowy
  • oliwa z oliwek
  • zioła prowansalskie, sól, pieprz 
Kroimy cukinię w plastry, ok. 2 cm. Grubość taka, żeby utrzymała wszystkie dodatki nie rozpadając się przy tym :) Smarujemy plastry z każdej strony odrobiną oliwy z oliwek a następnie grillujemy plastry po 6-8 minut z każdej strony. Trzeba dobrze podsmażyć na grillu bo później piekarnik niestety nie da rady na tyle zmiękczyć cukinię. Gdy już wygrillujemy wszystkie plastry robimy sos do pizzy. Każdy ma pewnie jakiś swój ulubiony sos. Ja robię tak: mieszam sos pomidorowy z odrobiną wody, ziołami prowansalskimi. Doprawiam sola i pieprzem i .., "włalaaaa" - sos gotowy. Smarujemy sosem jedną stronę plastrów (najlepiej tą szerszą), nakładamy wędlinę bądź jakieś inne dodatki i nakładamy na wierzch ser żółty. Takie mini pizzerki wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200°C na 10 minut (aż ser się ładnie roztopi i przyrumieni). Jeżeli ktoś z Was ma taki odjazdowy grill z przykrywką, można zamiast do piekarnika podpiekać do końca właśnie na takim grillu pod przykryciem. Ale wtedy to już samemu proszę czas smażenia ustalać - żeby nie było ;)GOTOWE ! Podajemy jeszcze cieplutkie i zjadamy ze smakiem :)


A dla spróbowania dwie sztuki zrobiłam z serem camembert - REWELACJA!



poniedziałek, 11 lipca 2011

Muffinów ciąg dalszy ...


 Ależ mnie wzięło na te muffiny... Albo nie ... Wzięło mnie na farbowanie żywności. Właśnie tak. Pewnie dlatego, że nigdzie nie mogę dostać ąni jednej farbki/barwnika !! Ja nie wiem, jak to jest, że w mieście gdzie mogę dostać wszystko (patrz giełda) nie mogę znaleźć normalnego w świecie barwnika do żywności?? Jedyny jaki mam to niebieski, kupiony gdzieś przez moją mamę, która ma nadprzyrodzone zdolności znajdywania rzeczy z pozoru niepotrzebnych. Tak więc zachciało mi się wesołych, kolorowych muffinów na te smutne ostatnio dni. Mi osobiście kojarzą się z Gumisiami ... taaaa... też nie wiem dlaczego bo brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Hmmm...a może dlatego, że ... niebieskie? W domu jak zwykle pustki, na dworze jak zwykle deszcz - jak na połowę lipca przystało! :/ Jedyne co udało mi się znaleźć to podstawowe składniki na muffiny, trochę porzeczek na ogrodzie i olejek - likier wiśniowy. Aaaa... i oczywiście niebieski barwnik! ;)



Składniki: 
  • 2 szklanki mąki
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • 2 łyżki cukru
  • 1 duże jajko
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 szklanka mleka
  • 1/2 szklanki oleju roślinnego
  • 3 łyżeczki olejku o smaku likieru wiśniowego
  • szklanka czerwonych porzeczek
  • barwnik spożywczy 

 Tradycyjnie przy muffinach w jednej misce mieszamy składniki suche - mąka, proszek do pieczenia, cukier i sól - a w drugiej wszystkie składniki mokre - jajko, mleko i olej. Do mokrych dodajemy barwnik, zależnie od tego jaki kolor chcemy uzyskać. Po tych muffinach to ja już nawet tego niebieskiego barwnika nie mam ;) Łączymy składniki mokre i suche nie mieszając ich zbytnio. Dodajemy porzeczki. U mnie tylko szklanka bo raz... nie miałam cierpliwości do zrywania, dwa... resztki cierpliwości odebrały mi atakujące mnie mrówki. Nie wiem jak to się dzieje, ale mnie zawsze mrówki gryzą! I to boli. Ale oczywiście zgodzi się ze mną tylko ten, kogo też dziobią te wszędobylskie stwory. No... a ciastko na muffiny lekko mieszamy i rozkładamy między foremki. Napełniamy je do 2/3 wysokości. 




Na wierch posypujemy każdą formę kilkoma porzeczkami. Wkładamy formy do rozgrzanego do 200°C piekarnika i pieczemy ok. 15-20 minut. Trzeba sprawdzać czy są gotowe bo porzeczki trochę nam zwilżają ciacho. No... i to chyba tyle :) Muffiny są mało słodkie, kwaśne od porzeczek ... i w sumie brakuje im jeszcze polewy czekoladowej :)

SMACZNEGO!

sobota, 2 lipca 2011

Ciastka z płatkami kukurydzianymi

Naaaaaajsmaczniejsze jakie jadłam. Oczywiście nie chwalę tu siebie - nie nie ... jeszcze nie teraz ;) Ciacha każdemu tak dobre wychodziły, wychodzą i wychodzić będą. Nawet ja nie potrafię tego przepisu spieprzyć :) Znalezione gdzieś w gazecie przez moją mamę i oczywiście szybciorem skopiowane. Idealne na poprawę humoru a i tuszy nie dodadzą za dużo bo tam mało co czekolady i cukru ...



Składniki:
  • 3 szklanki mąki
  • kostka margaryny
  • 2 jajka
  • 3/4 szklanki cukru
  • cukier waniliowy
  • 1/2 opakowania proszku do pieczenia
  • 5 szklanek płatków kukurydzianych
  • drobno połamana czekolada
  • drobno posiekane orzechy (ja użyłam laskowych)
  • słonecznik łuskany

No i do roboty: roztapiamy margarynę w rondelku na małym ogniu a następnie studzimy. Ucieramy jajka z cukrem waniliowym i ze zwykłym cukrem aż otrzymamy pienistą masę. Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i stopniowo dodajemy do masy. Dodajemy roztopioną margarynę - oczywiście wystudzoną - i dokładnie mieszamy.Teraz wsypujemy nasze dodatki - płatki kukurydziane, słonecznik, pokruszoną czekoladę i orzechy. Znowu mieszamy.


Rozgrzewamy piekarnik do 180°C. Wykładamy na blachę pergamin i smarujemy lekko tłuszczem. Z masy formujemy kulki i spłaszczamy na blasze formując ciastka. Nie ma się co martwić, że płatki kukurydziane odstają - w tym właśnie całe piękno tych ciastek, że nie są idealne :) Wkładamy do piekarnika i pieczemy ok. 20 minut.   GOTOWE!

Do ciastek możemy dodawać co tylko chcemy. Mogą to być suszone owoce, rodzynki bądź wiórki kokosowe. Można dolać jakiegoś aromatu a nawet ... NAWET! polać czekoladą heheh ... Jak widać możliwości jest wiele, także proszę kombinować i dawać znać jakie Wam wyszły pysznotki.

SMACZNEGO!