Ależ mnie wzięło na te muffiny... Albo nie ... Wzięło mnie na farbowanie żywności. Właśnie tak. Pewnie dlatego, że nigdzie nie mogę dostać ąni jednej farbki/barwnika !! Ja nie wiem, jak to jest, że w mieście gdzie mogę dostać wszystko (patrz giełda) nie mogę znaleźć normalnego w świecie barwnika do żywności?? Jedyny jaki mam to niebieski, kupiony gdzieś przez moją mamę, która ma nadprzyrodzone zdolności znajdywania rzeczy z pozoru niepotrzebnych. Tak więc zachciało mi się wesołych, kolorowych muffinów na te smutne ostatnio dni. Mi osobiście kojarzą się z Gumisiami ... taaaa... też nie wiem dlaczego bo brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Hmmm...a może dlatego, że ... niebieskie? W domu jak zwykle pustki, na dworze jak zwykle deszcz - jak na połowę lipca przystało! :/ Jedyne co udało mi się znaleźć to podstawowe składniki na muffiny, trochę porzeczek na ogrodzie i olejek - likier wiśniowy. Aaaa... i oczywiście niebieski barwnik! ;)
Składniki:
- 2 szklanki mąki
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- 2 łyżki cukru
- 1 duże jajko
- 1 łyżeczka soli
- 1 szklanka mleka
- 1/2 szklanki oleju roślinnego
- 3 łyżeczki olejku o smaku likieru wiśniowego
- szklanka czerwonych porzeczek
- barwnik spożywczy
Tradycyjnie przy muffinach w jednej misce mieszamy składniki suche - mąka, proszek do pieczenia, cukier i sól - a w drugiej wszystkie składniki mokre - jajko, mleko i olej. Do mokrych dodajemy barwnik, zależnie od tego jaki kolor chcemy uzyskać. Po tych muffinach to ja już nawet tego niebieskiego barwnika nie mam ;) Łączymy składniki mokre i suche nie mieszając ich zbytnio. Dodajemy porzeczki. U mnie tylko szklanka bo raz... nie miałam cierpliwości do zrywania, dwa... resztki cierpliwości odebrały mi atakujące mnie mrówki. Nie wiem jak to się dzieje, ale mnie zawsze mrówki gryzą! I to boli. Ale oczywiście zgodzi się ze mną tylko ten, kogo też dziobią te wszędobylskie stwory. No... a ciastko na muffiny lekko mieszamy i rozkładamy między foremki. Napełniamy je do 2/3 wysokości.
Na wierch posypujemy każdą formę kilkoma porzeczkami. Wkładamy formy do rozgrzanego do 200°C piekarnika i pieczemy ok. 15-20 minut. Trzeba sprawdzać czy są gotowe bo porzeczki trochę nam zwilżają ciacho. No... i to chyba tyle :) Muffiny są mało słodkie, kwaśne od porzeczek ... i w sumie brakuje im jeszcze polewy czekoladowej :)
SMACZNEGO!
Rzeczywiście, kolory, że aż trudno uwierzyć, że to jadalne :) jestem na "tak" :-))
OdpowiedzUsuń