poniedziałek, 11 lipca 2011

Muffinów ciąg dalszy ...


 Ależ mnie wzięło na te muffiny... Albo nie ... Wzięło mnie na farbowanie żywności. Właśnie tak. Pewnie dlatego, że nigdzie nie mogę dostać ąni jednej farbki/barwnika !! Ja nie wiem, jak to jest, że w mieście gdzie mogę dostać wszystko (patrz giełda) nie mogę znaleźć normalnego w świecie barwnika do żywności?? Jedyny jaki mam to niebieski, kupiony gdzieś przez moją mamę, która ma nadprzyrodzone zdolności znajdywania rzeczy z pozoru niepotrzebnych. Tak więc zachciało mi się wesołych, kolorowych muffinów na te smutne ostatnio dni. Mi osobiście kojarzą się z Gumisiami ... taaaa... też nie wiem dlaczego bo brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Hmmm...a może dlatego, że ... niebieskie? W domu jak zwykle pustki, na dworze jak zwykle deszcz - jak na połowę lipca przystało! :/ Jedyne co udało mi się znaleźć to podstawowe składniki na muffiny, trochę porzeczek na ogrodzie i olejek - likier wiśniowy. Aaaa... i oczywiście niebieski barwnik! ;)



Składniki: 
  • 2 szklanki mąki
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • 2 łyżki cukru
  • 1 duże jajko
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 szklanka mleka
  • 1/2 szklanki oleju roślinnego
  • 3 łyżeczki olejku o smaku likieru wiśniowego
  • szklanka czerwonych porzeczek
  • barwnik spożywczy 

 Tradycyjnie przy muffinach w jednej misce mieszamy składniki suche - mąka, proszek do pieczenia, cukier i sól - a w drugiej wszystkie składniki mokre - jajko, mleko i olej. Do mokrych dodajemy barwnik, zależnie od tego jaki kolor chcemy uzyskać. Po tych muffinach to ja już nawet tego niebieskiego barwnika nie mam ;) Łączymy składniki mokre i suche nie mieszając ich zbytnio. Dodajemy porzeczki. U mnie tylko szklanka bo raz... nie miałam cierpliwości do zrywania, dwa... resztki cierpliwości odebrały mi atakujące mnie mrówki. Nie wiem jak to się dzieje, ale mnie zawsze mrówki gryzą! I to boli. Ale oczywiście zgodzi się ze mną tylko ten, kogo też dziobią te wszędobylskie stwory. No... a ciastko na muffiny lekko mieszamy i rozkładamy między foremki. Napełniamy je do 2/3 wysokości. 




Na wierch posypujemy każdą formę kilkoma porzeczkami. Wkładamy formy do rozgrzanego do 200°C piekarnika i pieczemy ok. 15-20 minut. Trzeba sprawdzać czy są gotowe bo porzeczki trochę nam zwilżają ciacho. No... i to chyba tyle :) Muffiny są mało słodkie, kwaśne od porzeczek ... i w sumie brakuje im jeszcze polewy czekoladowej :)

SMACZNEGO!

1 komentarz:

  1. Rzeczywiście, kolory, że aż trudno uwierzyć, że to jadalne :) jestem na "tak" :-))

    OdpowiedzUsuń