Witam wszystkich w Nowym Roku i oczywiście szczęścia, miłości i fantastycznych przygód w kuchni jak i w codziennym życiu życzę :)
Z okazji "nowego" przyszły mi na myśl wspomnienia z przeszłości, a mianowicie o ... GOFRACH! Nie takich zwykłych, ulicznych, ale o takich domowych, maminych. Pamiętam jak za dzieciaka nie mogliśmy się ich w domu doczekać. Pamiętam jak kuzyn przylatując z Kanady na wakacje myślał tylko o gofrach. Pamiętam jak bawiąc się na dworze nic nie było w stanie przekonać nas do powrotu do domu... Nic poza hasłem "GOFRY JUŻ SĄ!!". Się pędziło z końca wioski żeby się tylko na ten smakołyk załapać od razu, a nie czekać całe 4 minuty na wypieczenie następnego. Ehhh ... i właśnie przez te wspomnienia zachciało mi się gofrów. Przeszukałam stare zeszyty mamy w poszukiwaniu tego jedynego przepisu. Natrafiłam na trzy! Tu pojawił się problem... Który to był??!!?? I nie wiem dlaczego, ale moja uwagę przykuł jeden z przepisów, taki ze strzałką i dopiskiem "podobno takie jak robią na mieście" a na dodatek z mąką ziemniaczaną. Nie wiem dlaczego zaczęłam robić właśnie te. Przecież chciałam swojskie, mamine ?? Czasami ciężko mi zrozumieć samą siebie. Chyba znowu wygrała ciekawość. Przepis prosty, przejrzyście napisany a jednak. Pierdoła kuchniowa zrobiła po swojemu i nie wyszło ... Tzn. wyszło tyle, że źle :)
Składniki:
- 20 dkg mąki ziemniaczanej
- 20 dkg mąki pszennej
- 25 dkg cukru
- cukier waniliowy
- 200 g stopionej margaryny
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 5 jajek
- olej sojowy
"Jajka ubić z cukrem i dodać resztę składników. Zostawić na 10-15 minut." No właśnie, jajka ubić z cukrem. Tego nie doczytałam. Stwierdziłam, że trzeba zrobić tak jak robiła to mama. Wszystko do jednej michy i wymieszać. Dlatego też moje gofry były jakieś takie bez polotu. Nie były hmmm... "puszyste"? Jakoś tak. Ale w smaku były całkiem smaczne. Z lodami rewelacyjne. Z tym, że jeden gofr zatyka już porządnie, a te "domowe" to można wciągać jeden za drugim ... No chyba, że już stara jestem i pamięć mnie myli ;) bądź apetyt nie ten.
Gofry... ;)
OdpowiedzUsuń