czwartek, 28 września 2017

Grzybowe tagliatelle

     Sezon grzybowy w pełni! A przynajmniej ten tydzień został wysypany prawdziwkami, podgrzybkami no i dla tych co tuż przed nim te wcześniejsze wycięli - sitakami. Ja wyjątkowo miałam szczęście w tym roku do prawdziwków. Złoty strzał! Następny zapewne za 15 lat... Jednak dziś to podgrzybki wzięły górę. Lubię ścinać te małe skurczybyczki. Czy Wy też lubicie zbierać grzyby a obieranie przyprawia Was o gęsią skórkę? Ja po czterech obranych grzybach mam już wysokie ciśnienie, palpitacje serca i nerwicę poziomu zaawansowanego. Nie wspomnę już, że z grzybów zostają same jakieś kuciupki, które to grzyba nijak nie przypomina. Obieranie zostawiam więc innym ...
 
 
 
 
 
Składniki: 
  • pełnoziarniste tagliatelle
  • 1/2 kilo podgrzybków
  • 1 średnia cebula
  • 4 ząbki czosnku
  • 1/2 papryczki fresco
  • pęczek zielonej pietruszki
  • łyżka masła
  • sól
 
 
 
 
 
     Gotujemy makaron al dente. Łatwizna. Czosnek, cebulę oraz ostrą papryczkę siekamy. W głębokiej patelni rozpuszczamy masło i wrzucamy cebulę do zeszklenia. Dodajemy czosnek i papryczkę. W międzyczasie oczyszczamy grzybki i kroimy na mniejsze kawałki. Najlepiej jak uda nam się zebrać malutkie podgrzybki. Smakowo nic nie zmienią ale  zajebiście wyglądają w makaronie!
 
 

 
     Gdy jednak nie karmimy się wzrokiem a jedynie chcemy połechtać kubki smakowe to kroimy nawet te duże byki. Oczyszczone, umyte i ewentualnie pokrojone grzybki wrzucamy na patelnię, solimy i dusimy razem z cebulą, czosnkiem i papryczkami ok. 10 minut.
 
 
 
W momencie gdy będą już zjadliwe dodajemy ugotowany makaron i posiekaną natkę pietruszki.. Wszystko razem podsmażamy ok. 3 minut cały czas mieszając. I na tym koniec. Wykładamy na talerze i szamiemy. Dla chętnych - można posypać startym parmezanem. SMACZNEGO!
 
 
 
 
 
 

sobota, 23 września 2017

Skrzydełka zapiekane z ryżem

     Na wstępie od razu podaję, że przepis nie mój. Znaleziony kiedyś dawno w jednym z magazynów ale jest tak smaczny i tak nie zajmujący, że dzielę się dalej. Idealne na tak chłodne i niestety już jesienne dni. Szczególnie gdy w ten deszcz i chlupę przyjdzie Wam do głowy wyjść na rower. Po takiej wodnej krioterapii cieplutkie skrzydełka są jak lekarstwo :)
 
 
 
 
Składniki:
  • 10 sztuk skrzydełek
  • 2 duże cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki oliwy
  • 2 szklanki ryżu
  • pieprz, sól, tymianek, oregano, słodka papryka
 
Składniki na sos:
  • 6 szklanek wody
  • 3 łyżki ketchupu
  • 1 kostka masła
  • 2 łyżki vegety
  • 2 łyżeczki cukru
  • 2 łyżeczki słodkiej papryki
  • 1/2 łyżeczki pieprzu
  • ząbek czosnku
 
 


 
      Skrzydełka myjemy i osuszamy. Zalewamy oliwą zmieszaną z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, pieprzem, solą i ziołami. Mieszamy i odstawiamy na 30 minut do lodówki aby nam się zamarynowało. Albo tylko na czas przygotowania sosu i rozgrzania piekarnika jak to w moim przypadku było. W dużym dzbanku przygotowujemy sos. Musi być na tyle duży aby zmieścił nam 6 szklanek wody. Ja po wlaniu 4 trochę się zdziwiłam i szukałam czegoś większego :) Do sosu musimy roztopić masło na wolnym ogniu. Mieszamy wszystkie składniki aż do roztopienia się cukru. W sumie mieszamy tak na oko bo cukru i tak w tym nie widać ;)
 
 
 
 
Na blaszkę do ciasta wysypujemy ryż i układamy na nim cebulę pokrojoną w grube krążki. Następnie układamy skrzydełka i zalewamy przygotowanym sosem. Uwaga, uwaga ... wlewamy powoli bo ryż lubi spieprzać na boki i możemy się po upieczeniu zdziwić przywartym do blaszki kurczakiem.
 
 
 
 
     Tak przygotowaną blaszkę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200°C na ok. 1 godzinę i 20 minut (bez termo obiegu). Wyciągamy i szamiemy. Uważajcie żeby nie pozjadać palców! SMACZNEGO! :)
 
 
 
 
 
 
 

poniedziałek, 4 września 2017

Zapiekana cukinia

     Cukiniowy zawrót głowy nastał i powoli zaczynami się nimi przejadać. Póki jednak są świeżo zbierane z ogrodu to trzeba się nimi nasycić po czubek głowy. A jak już do czubka dojdziemy to wtedy je ładujemy w słoiki ... ale to jak dojdziemy do czubka ;)
 
 
 
 
Składniki:
  • 2 duże cukinie
  • 120 ml bulionu drobiowego
  • 120 ml śmietany kremówki
  • 4 jajka
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 łyżki mąki kukurydzianej
  • 1 łyżka musztardy
  • 1 łyżeczka soli
  • 1/2 łyżeczki pieprzy
  • 1/2 łyżeczki startej gałki muszkatołowej
  • świeże oregano i tymianek
  • ser feta
 
 
 
 
 
     Cukinie kroimy w cieniutkie plastry. Idealnie sprawdzają się do tego wszelkie tarki ..., których akurat nie mam. Nożem trochę czasu to zajęło i im dalej tym plastry grubsze (chciałam po prostu szybciej skończyć ;) ) ale czego się nie robi dla efektu! Marnego ... ale zawsze jakiś efekt. W każdym bądź razie kroimy i wykładamy plastrami żaroodporne naczynie posmarowane wcześniej tłuszczem. I tu wyższy level układania plastrów... w pionie. Trochę się ślizgają po tym tłuszczu, trochę nie współpracują i ogólnie to się nieźle człowiek nawku*wia przy tym. No ale co - ja nie ułożę?!
 
 
 
 
     Po walce z plastrami przygotowujemy masę do zalania. Cukinii - nie siebie. Mieszamy wszystkie składniki z listy wyże pomijając jedynie ser feta i zużytą wcześniej cukinię. Tymianku i oregano dajemy wedle własnego uznania. W moim przypadku dużo. Zalewamy plastry i posypujemy pokruszoną fetą. Teraz wstawiamy do piekarnika do 190°C na 35 minut a następnie zmniejszamy piekarnik do 170°C i pieczemy jeszcze ok. 20-25 minut. I to tyle. Wykładamy na talerze i się delektujemy delikatnym daniem. No ... może poza tą kremówką ;)