Składniki:
- 12 główek czosnku (ja wysiadłam przy 8 i podziękowałam za więcej)
- 1/2 szklanki octu
- 2 szklanki wody
- 1 łyzka soli
- przyprawy (ja poszłam na łatwiznę i użyłam ziół prowansalskich ... w przesadnej ilości zresztą)
Czosnek obieramy. Ziarnkoo po ziarnkuuu... Żmudna robota, Dodawałam sobie otuchy późniejszym jego smakiem. Przynajmniej szczerze liczyłam na ten wyśmienity jego marynowany smak. Gdy już wszystko obierzemy ( ja obrałam 8 główek i mimo, że uwielbiam czosnek mój żołądek i moje nozdrza nie trawiły już tego zapachu) możemy wrzucić czosnek na 2 minuty do wrzącej wody. Ja oczywiście tego nie zrobiłam ... Nie szkodzi nie szkodzi. Nic się nie stało ;) teraz robimy zalewę. Zagotowujemy wodę, ocet i sól. Chwilkę gotujemy i odstawiamy do ostygnięcia. W tym czasie dajemy czosnek do słoiczków (myślę, że jeden duży słój na cały ten czosnek byłby lepszym rozwiązaniem) i dodajemy zioła. Ja na każdy słoiczek (jak po koncentracie pomidorowym ;P) dałam łyżeczkę i pół tych prowansalskich ziół, że tak sobie pozwolę zarymować. Niestety. To jest błąd. Trzeba dać mniej więc kombinujcie. Po "doprawieniu" słoiczków zalewamy je chłodną zalewą. Zakręcamy słoiczki i pasteryzujemy (tak to się chyba nazywa) 20 minut. Inaczej mówiąc wkładamy do gara z wodą i gotujemy 20 minut. Odstawiamy i kosztujemy :) Ja swoje otworzyłam po 2 dniach bo nie mogłam się doczekać. Muszą jednak stać dłużej bo taki jakiś smak nie ten. No i za dużo paprochów miałam w postaci ziół. To nic. Następnym razem czochu się uda :D
Smacznego !!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz