Zaczynam tradycyjnym - "aaaale mnie tu dawno nie było" :-) Różne sprawy się działy, raz gorsze - bardzo gorsze, raz lepsze (zmiana nazwiska na "mniej popularne") ale wróciłam i pamiętam, że bloga jeszcze mam. Co pichcenie w kuchni to pamiętam, że blog jest i powinnam się dzielić ale po aparat jest taaak daleko strasznie daleko do drugiego pokoju, że ho ho. Chciałam się w powrocie pochwalić jakimś cudem, cudeńkiem lecz miasto moje kochane nie posiada niektórych składników, jakże potrzebnych i jakże podstawowych !! (więc pomijając moje nie-zdolności kuchenne - cuda będą następnym razem). Teraz pokażę mój ulubiony, wyczytany z SHAPE przepis na nadziewany chlebek - lekki !! Tak, kupuję SHAPE! Kupuję i za każdym razem obiecuję sobie, że tym razem poćwiczę. Jakże mylne jest moje podejście, że kupując, czytając i oglądając po prostu sama z siebie schudnę. No cóż... poczekam, zobaczę ;-)
Tymczasem podaję składniki na nadzienie:
- chleb okrągły,
- pęczek bazylii,
- 30 dkg salami,
- ser parmezan,
- papryka grillowana.
To tyle do wypełnienia chlebka, ale... !! Potrzebne nam jeszcze będzie pesto. Teraz poszłam na łatwiznę i kupiłam gotowe. I tu muszę powiedzieć, że jak zwykle nie był to dobry wybór. Mimo tego, że nie jestem wyśmienitą kucharą to jednak moje wcześniejsze pesto było o wiele smaczniejsze. No cóż. Człowiek uczy się na błędach, kucharz też.
Pesto:
- suszone pomidory,
- orzechy piniowe ( nie są obowiązkowe)
- bazylia
- oliwa z oliwek.
Miksujemy wszystkie składniki razem i jest pesto :-) A dokładniej mówiąc: suszonych pomidorów dajemy dużo, czyli taki większy słoik sklepowy. Wiem, że to takie masło maślane ale każdy chyba według własnego uznania powinien ich nawalić. Ja kocham pomidory więc jak dla mnie pesto może się składać z pomidorów, bazylii, suszonych pomidorów, pomidorów. Pomidorów nigdy za wiele! Ale wracając przepisu to następnie dodajemy garść orzechów piniowych (niestety nie wiem jak wyglądają, nie dodawałam ich - kupiłam gotowe pesto i pewnie przez te orzechy mi nie smakowało ;-) ). Następny składnik to bazylia - dodajemy listki z całego pęczka bądź doniczki (u mnie w mieście dostępność takich ziół jest znikoma więc zostają supermarkety gdzie takie przysmaki dają w doniczkach). Dalej oliwa z oliwek, dodajemy tyle, żeby wszystko trzymało się ku... , siebie żeby się trzymało ale żeby nie pływało. No, to teraz dalej ...
Przystępujemy do pracy z wypełnieniem. AHA! Przewertowałam wszystkie moje "shejpy" w poszukiwaniu tego przepisu. Niestety nie natknęłam się na niego więc wszystko idzie z głowy - czyli z niczego. Jak znajdę przepis - a będzie to zapewne w grudniu 2067 roku gdzie zapewne nie będę miała już sił na chociażby myślenie - to zrobię szybką aktualizację przepisu. OBIECUJĘ!
Bierzemy nasz chlebek, odkrawamy "pokrywkę" i wydłubujemy miąższ - tak aby powstał nam taki garneczek jak np. robimy chlebek do żurku. Środek chlebka smarujemy naszym pesto. Ale hola hola ! Nie całym... zostawiamy część pesto na jedną z warstw. I tak po kolei - jak już posmarowane pesto to kładziemy - listki bazylii, salami, ser - najlepszy parmezan ale jeżeli jesteśmy w posiadaniu innego to się nie krępujemy. Na ser kładziemy połowę słoika grillowanej papryki (tak, kupiłam na szybko słoikową, ale nie próbowałam jeszcze sama "ugrillować". Może to wynikać z moich umiejętności spaleniowych, w najlepszym przypadku przypaleniowych). Następnie znowu dajemy salami, smarujemy pesto, papryka, ser, bazylia i pokrywka z chlebka na wierzch, która też jest posmarowana pesto - oczywiście od środka :-). Taki chlebek okrywamy ciasno! w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na całą noc. Chlebem musi być mocno ściśnięty folią i przyciśnięty od góry. Rodzina dziwiła się tym kamieniem w lodówce no ale cóż... czego się nie robi ;-) Na następny dzień wyciągamy i kroimy jak torcika. DE-LI-CJE !!
SMACZNEGO !!!
PS. Po dzisiejszym poście stwierdzam, że jestem mistrzem w nawiasach. Przepraszam i obiecuję poprawę... (ale ja mam tyle do powiedzenia w zanadrzu...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz