Pierwsze spotkanie ze skorzonerą. Dla pewności zjedzenia czegokolwiek przyrządzona w obecności innych, jadalnych towarzyszy. Sam wygląd skorzonery nie zachęca ;) Po obraniu jednak wygląda jak pietruszka z czarnymi plamkami - taaaki pietruszkowy dalmatyńczyk. Przepis znalazłam w styczniowym KUKBUK'u.
Składniki:
- 2 marchewki
- 1 ugotowany ziemniak
- 2 skorzonery
- 1 seler
- 4 małe buraki
- 2 pietruszki
- 1 por
- 3 łyżki miodu
- 2 łyżki octu
- 4 łyżki oliwy
- 3 łyżeczki przyprawy garam masala
- 1 łyżeczka kminu rzymskiego
- 1 łyżeczka chili w proszku
- 1 cytryna
- sól, pieprz
Na początek obieramy wszystkie warzywa i kroimy w duże kawałki. Przekładamy do naczynia żaroodpornego lub jak w moim przypadku na blachę wyłożoną pergaminem. Zabieramy się za marynatę. Potrzebna nam będzie przyprawa garam masala. Spotkałam się z nią pierwszy raz ale tylko w przepisie bo n sklepowych półkach niestety nie... Pogrzebałam w sieci i natknęłam się na domową wersję przyprawy , która jest ponoć o niebo lepsza. Moja uszczuplona o parę składników ;)
Garam masala:
- 2 łyżki kminku
- 2 łyżki nasion kardamonu
- 2 łyżki ziaren kolorowego pieprzu
- 1 średnia, pokruszona laska cynamonu
- 1 łyżeczka goździków
- 1 łyżeczka startej gałki muszkatołowej
- pół łyżeczki szafranu
Na rozgrzaną na średnim ogniu patelnię wsypujemy kminek, kardamon, pieprz, cynamon i goździki. Prażymy wszystko przez ok. 8-10 minut. Mieszamy aby nie przypalić. Gdy przyprawy zbrązowieją i zaczną wydzielać dymny zapach ściągamy z gazu. Ucieramy w moździerzu. Dodajemy startą gałkę muszkatołową i szafran. I mamy przyprawę własnej roboty. Możemy ją przechowywać przez 3 miesiące w szczelnie zamkniętym słoiczku lub torebce, w ciemnym i suchym miejscu. Wracamy więc do marynaty. W miseczce mieszamy miód z octem i oliwą. Dodajemy garam masalę, kmin rzymski oraz chili. Jeżeli ktoś nie przepada za pikantnymi potrawami polecam użyć mniejszej ilości chili.
Marynatę wylewamy na warzywa i mieszamy dokładnie. Posypujemy solą i pieprzem i wkładamy na 1,5 godziny do piekarnika nagrzanego do 180°C. Pierwszą godzinę pieczemy pod przykryciem a na następne pół godziny odkrywamy aby nam się ładnie zrumieniły warzywka. GOTOWE!
U mnie podane z pieczonym kurczakiem nafaszerowanym cytryną i ziołami. SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz