Wpadły mi śliwki do kuchni i w obecności co raz to większej ilości owocówek wymusiły na mnie "słoikowanie". Chyba moje pierwsze nie licząc marynowania grzybów. Wyparzyłam więc słoje, dozbierałam śliwek i zamknęłam je w tych szklanych pułapkach w najprostszy sposób ... w kompocie!
Składniki:
- 4 kg żółtych śliwek
- woda
- cukier
- świeże gałązki rozmarynu
- przyprawa do grzańca
- suszona mięta
Na początek przygotowujemy syrop. Ja na dwa litry wody daję pół szklanki cukru i zagotowuję. Śliwki myjemy i pozbawiamy ogonków. Ja upycham do słoików śliwki wraz z pestkami. Nie bawię się w wyłupywanie. Śliwki są dość miękkie i się po prostu rozdziabdziają ;) Wkładamy więc takie śliwki do litrowych słoików. W tym roku poza standardową śliwką w syropie zrobiłam je jeszcze na trzy rożne sposoby - z miętą, z grzańcem i z rozmarynem. Do słoików dodawałam półtorej łyżeczki przyprawy do grzańca, łyżeczkę mięty lub gałązkę świeżego rozmarynu. Takie słoiki zalewam przygotowanym syropem.
Zakręcamy słoiki i pasteryzujemy ok. 15 minut od momentu zagotowania. Wyciągamy i odwracamy do góry dnem. Po ostygnięciu lądują w spiżarni i czekają na zimę :)
A Wy jakie macie sposoby na żółtą śliwkę? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz