sobota, 3 października 2009

Préfou

Tak się właśnie nazywa to cudo, o którym wspominałam wcześniej. Zrobiłam, nie wyszło a i tak zjadłam :) Lekko zmieniłam przepis, a mianowicie tylko jeden składnik. Nie wiem czy to właśnie wina tego czy mojego "profesjonalizmu" w kuchni. Stawiam na to drugie, ale kto wie ... Dobra! Wracając do przepisu... Dostałam go od mojej Siory. Ona natomiast ściągnęła go stąd ----> http://zapbook.canalblog.com

Składniki:

Ciasto:

- 300 g mąki t55
- 18 cl wody
- 7,5 g drożdży
- 7 ,5 g soli

Nadzienie

- 225 g masła miękkiego
- 130 g czosnku obranego
- Sól , pieprz


To jest oryginalny przepis. Ja zamiast mąki t55 (tutaj chyba chodzi o tą 550, nie wiem nie znam się) użyłam t500 bo tylko taką w domu miałam... a chlapa na dworze była więc nie było mowy o wyjściu do sklepu:). Według moich przeliczeń, a często są one mylne 18cl wody to inaczej 180ml wody. Taką też ilość dolałam i się wszystko ładnie kleiło... siebie, żeby nie powiedzieć kupy. Wszystkie składniki na ciacho ugniatamy ugniatamy i ugniatamy, żeby się ładnie posklejało i było gumowate. Odkładamy w ciepły kąt żeby nam urosło. Aha! Przykrywamy mokrą ściereczką. Chyba po to żeby się nie zeschło czy cóś. Czekamy 90 minut.
Teraz robimy nadzienie. Jako, że autorka przepisu podała, że zostało jej sporo tego nadzienia "na później" ja użyłam kostki masła (200g). W sumie nie wielkie zmniejszenie, ale po co zaczynać kolejną kostkę masła;) I czosnek. Obrałam półtorej (!!) główki czosnku i wyszło mi tylko 70g. Stwierdziłam, że kolejna główka to będzie trochę przesada więc zostałam przy tej ilości. Zmiksowałam czosnek na małe kawałeczki, dodałam soli i pieprzu i wymieszałam z masłem. Zostało sporo tego nadzienia i starczy chyba jeszcze na 3 razy :) Więc... do słoika i w lodówkę/zamrażarkę.
Po długim oczekiwaniu na urośnięcie ciasta, uciskamy je spowrotem, żeby znowu oklapło. Wyrabiamy kulkę i dzielimy na pół, i z tych pół jeszcze na pół. W sumie cztery kulki, które formujemy na kształt bagietek. Teraz przeglądając jeszcze raz ten przepis zauważyłam zdjęcia do niego. Szkoda, że nie widziałam ich wcześniej. Teraz wiem, że źle uformowałam bagietki i dlatego ciasto w środku nie upiekło się. Mają być takie płaskie, a nie wyrobiony rulonik, jak to w moim przypadku było. O, i przy okazji dowiedziałam się ze zdjęć, że nie ma być 4 kulek ale dwie. Wtedy to wychodzą bagiety. No cóż, każdy ma swoją interpretacje przepisów;) Żeby nikt nie popełnił moich błędów zapożyczam od autorki jedno zdjęcie, jak mają wyglądać owe bagietki.

Tak o:


Nom, więc jak już będą wyglądały tak ładnie układamy je na blachę i znowu czekamy godzinę, aż podrosną :)
Nagrzewamy piekarnik do 240°C i wkładamy do niego naczynie z wodą. Bagietki nacinamy wzorkiem "bagietkowym" ;) i wkładamy do nagrzanego piekarnika. Początkowo pieczemy 10 minut. Wyciągamy pieczywko i przygniatamy drewnianą deseczką. Nie wiem dlaczego trzeba tak zrobić, bo one tak pięknie się podniosły a trzeba je splaszczyć again. Po przygnieceniu rozcinamy bagietki i smarujemy wewnątrz masłem. Grubo dość. Po posmarowaniu, składamy bagietki w całość i dalej do piekarnika na 15-20 minut. Ja piekłam 20 minut ale zmniejszyłam piekarnik do 180° C. Chyba bałam się, że popalę. Po upieczeniu wyciągamy i podajemy cieplutkie. TADAAAAM!



Moje wyszły troszkę twarde dlatego zyskały miano cegiełek. No... dziadek by ich nie ruszył ;) Ale reszta je schrupała z sałatką. A przepis na sałatkę tutaj o:

Składniki:
- kilka liści sałaty masłowej (może być inna)
- ogórek
- kabanosy paprykowe
- oliwa z oliwek
- sok z połówki cytryny
- łyżeczka musztardy angielskiej
- sól, pieprz




Liście rwiemy na kawałki, obieramy i kroimy ogórka. Kabanosy kroimy na małe talarki i podsmażamy na oliwie. Wszystko razem wrzucamy do miski i mieszamy. A teraz sos. 3 łyżki oliwy z oliwek, sok z połówki cytryny i 2 łyżki oliwy, na której smażyliśmy kabanosy. Mieszamy wszystko razem. Dodajemy sól, pieprz i łyżeczkę musztardy. Wszystko mieszamy mieszamy i wlewamy do sałatki i znowu mieszamy razem :) Nie dodawałam tym razem ząbku czosnku do sosu bo jest go dużo w bagietkach. Jeżeli robimy samą sałatkę można jak najbardziej wgnieść do sosu ząbek czosnku. KONIEC:)

Aha! Zapomniałam o jednym wietrzymy domek bo "pachnie" za bardzo czosnkiem --- jak podaje autorka przepisu a ja całkowicie się z nią zgadzam :)
SMACZNEGO!

4 komentarze:

  1. ale ladnie wygladaja !!!!! no tak ,wietrzenie domu jest naprawde niezbedne ;)dziekuje za wspolne pieczenie

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo jest mi miło ,że w ten weekend przyłączyłaś się do wspólnego pieczenia ,a bagietki wyglądają tak jak trzeba czyli pysznie
    a z tym wietrzeniem się zgadzam -trzeba później wietrzyć i wietrzyć

    OdpowiedzUsuń
  3. :))) witam Cię! Zaczęłam od uśmiechu, bo zabawnie opisujesz te potrawy. Czytałam o powiewie Turcji (i dyni z imbirem), ale przy fragmencie dotyczacym twardosci bagietek, gdy napisalas, że dziadek by ich nie zgryzł. Suuuper :)

    Poczytam sobie jeszcze, tymczasem pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń